"(...)-Bo wiesz jak to mówią. Jeśli jesteś
politykiem, aspiruj, by zostać prezydentem.Jeśli księdzem, dąż do bycia
papieżem. Jeśli prawnikiem, próbuj zostać Chyłką.(...)"
Tom: 6
Tytuł: "Oskarżenie"
Seria: z Joanną Chyłką
Moja Ocena: 10/10
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cześć!
Przychodzę do was z recenzją, której pewnie recenzją nazwać nie będzie można.
Raczej zbiorem myśli i uczuć. Potraktujcie ten wpis bardziej jak pamiętnik i
nie oceniajcie mnie zbytnio.
Moi
Czytelnicy znają mnie już dość dobrze i wiedzą, jak ogromną miłością darzę
serię z Chyłką, autorstwa Remigiusza Mroza. Odkąd w moje łapki wpadła
"Kasacja", przepadłam. Straciłam głowę dla Mroza, jak i Joanny Chyłki,
z Zordonem na doczepkę.
Owa seria
wywołała nerwicę w śród moich znajomych, gdyż buzia mi się nie zamykała.
Moje
serduszko było łamane raz po raz. Rozdzierane i sklejane.
Niemniej, najnowszy
tom sprawił,że raczej nie sięgnę po kolejny (ta, teraz sobie tak mówię, ale
podczas premiery polecę po kolejny tom. Taka ze mnie masochistka).
Książka,
choć jest WYBITNIE dobra, zabawna i porywająca, posiada momenty, przez które
nie mogłam spać po nocach.
W głowie
odtwarzałam sobie na okrągło pewne sceny, a w mojej głowie pojawiało się
jedynie pytanie- "dlaczego?".
Choć było
ciężko opisać Wam fabułę bez zdradzania szczegółów z poprzednich tomów, jakoś
mi się udało:
Joanna
dostaje dziwny list od żony mężczyzny, który został parę lat temu skazany za
gwałt i morderstwo na czwórce młodych chłopców. Kobieta twierdzi, że znalazła
nowe dowody na to, że jej wybranek jest niewinny. Prawniczka z początku
bagatelizuje sprawę, jednak z czasem postanawia się jej podjąć.
Wszystko z
początku idzie dobrze, jednak w pewnym momencie zaczyna się sypać, bowiem
Kordian (Zordon) zostaję wplątany w bardzo szemraną sprawę, która jest powiązana
z klientem Chyłki.
Autor ma
niesamowity talent do konstruowania fabuły, potrafi opisać emocję, wydarzenia w
tak rzeczywisty sposób, że czytelnik ma daną scenę przed oczami.Tej książki się
nie czyta, ją się pochłania i przeżywa. Nią się żyje i oddycha.
Ten tom
sprawił, że zniknęłam ze świata na całe 2 doby, ukradł mnie
rzeczywistości.Wypuścił dopiero na sam koniec.
Gdy
lawirowałam pomiędzy stronami i dotarłam do końcowych rozdziałów, poczułam się
wtedy martwa, obolała, oszukana i zmęczona. Było to sprzeczne, gdyż książka z
jednej strony mi się podobała, a z drugiej odstraszała.
Nie raz płakałam, później śmiałam się by po chwili rzucić książka o ścianę.
Nie raz płakałam, później śmiałam się by po chwili rzucić książka o ścianę.
Spotkałam
się już z różnymi opiniami na jej temat - jednym się podobała, wychwalali ją i
stawiali na piedestał, a drudzy mówili, że się zawiedli.
Ja jednak
nie potrafię się teraz określić, jestem bowiem skołowana.
Trudno mi
powiedzieć: „serdecznie polecam”, więc ujmę to tak:
Muszę w końcu po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuń