niedziela, 1 października 2017

Jestem na skraju załamania nerwowego. "Oskarżenie", Remigiusz Mróz [Recenzja]

"(...)-Bo wiesz jak to mówią. Jeśli jesteś politykiem, aspiruj, by zostać prezydentem.Jeśli księdzem, dąż do bycia papieżem. Jeśli prawnikiem, próbuj zostać Chyłką.(...)"

Tom: 6
Tytuł: "Oskarżenie"
Seria: z Joanną Chyłką
Moja Ocena: 10/10
Wydawnictwo: Czwarta Strona 


Cześć! Przychodzę do was z recenzją, której pewnie recenzją nazwać nie będzie można. Raczej zbiorem myśli i uczuć. Potraktujcie ten wpis bardziej jak pamiętnik i nie oceniajcie mnie zbytnio. 
Moi Czytelnicy znają mnie już dość dobrze i wiedzą, jak ogromną miłością darzę serię z Chyłką, autorstwa Remigiusza Mroza. Odkąd w moje łapki wpadła "Kasacja", przepadłam. Straciłam głowę dla Mroza, jak i Joanny Chyłki, z Zordonem na doczepkę. 
Owa seria wywołała nerwicę w śród moich znajomych, gdyż buzia mi się nie zamykała.
Moje serduszko było łamane raz po raz. Rozdzierane i sklejane.

Niemniej, najnowszy tom sprawił,że raczej nie sięgnę po kolejny (ta, teraz sobie tak mówię, ale podczas premiery polecę po kolejny tom. Taka ze mnie masochistka).
Książka, choć jest WYBITNIE dobra, zabawna i porywająca, posiada momenty, przez które nie mogłam spać po nocach. 
W głowie odtwarzałam sobie na okrągło pewne sceny, a w mojej głowie pojawiało się jedynie pytanie- "dlaczego?".

Choć było ciężko opisać Wam fabułę bez zdradzania szczegółów z poprzednich tomów, jakoś mi się udało:
Joanna dostaje dziwny list od żony mężczyzny, który został parę lat temu skazany za gwałt i morderstwo na czwórce młodych chłopców. Kobieta twierdzi, że znalazła nowe dowody na to, że jej wybranek jest niewinny. Prawniczka z początku bagatelizuje sprawę, jednak z czasem postanawia się jej podjąć. 
Wszystko z początku idzie dobrze, jednak w pewnym momencie zaczyna się sypać, bowiem Kordian (Zordon) zostaję wplątany w bardzo szemraną sprawę, która jest powiązana z klientem Chyłki. 


Autor ma niesamowity talent do konstruowania fabuły, potrafi opisać emocję, wydarzenia w tak rzeczywisty sposób, że czytelnik ma daną scenę przed oczami.Tej książki się nie czyta, ją się pochłania i przeżywa. Nią się żyje i oddycha.



Ten tom sprawił, że zniknęłam ze świata na całe 2 doby, ukradł mnie rzeczywistości.Wypuścił dopiero na sam koniec.
Gdy lawirowałam pomiędzy stronami i dotarłam do końcowych rozdziałów, poczułam się wtedy martwa, obolała, oszukana i zmęczona. Było to sprzeczne, gdyż książka z jednej strony mi się podobała, a z drugiej odstraszała.
Nie raz płakałam, później śmiałam się by po chwili rzucić książka o ścianę.

Spotkałam się już z różnymi opiniami na jej temat - jednym się podobała, wychwalali ją i stawiali na piedestał, a drudzy mówili, że się zawiedli.
Ja jednak nie potrafię się teraz określić, jestem bowiem skołowana. 

Trudno mi powiedzieć: „serdecznie polecam”, więc ujmę to tak:
Tę powieść warto przeczytać, jednak z zapasem chusteczek i przyjacielem u boku, przy którym znajdziesz ukojenie. Gdy autor roztrzaska (zapewne z uśmiechem na ustach) twe serce jak porcelanową figurkę o kamienie.

1 komentarz: